Jak stado mew
Portugalia, przycupnięta jak stado mew na krawędzi Europy. Lizbona, niegdyś uosobienie kolonialnego splendoru, dziś już tylko rozłożysta metropolia nad szerokim ujściem Tagu. Delikatne wzgórza, na szczycie któregoś z nich średniowieczny Castelo de Sao Jorge. Przez Morze Słomiane przerzucone nitki mostów. Najdłuższy z nich, wygięty szerokim łukiem Ponte Vasco da Gama, prowadzi na południe. Cóż to za most, ile kilometrów żelaza i betonu! Ciągnąca się niemal w nieskończoność ścieżka dla samochodów, ciężarówek i motocykli.
Nad miastem po przeciwnej stronie, u wrót do Alentejo, figura Chrystusa. Kopia zbawiciela z Rio. Wysoki cokół, rozłożone ręce. Wzrok utkwiony w dachach miasta, które w dzień mieni się kolorami błękitnej ceramiki azulejo, ale z daleka, przed zachodem słońca, ma jednolity, różowy kolor. Gdzieś w tle chmury, które przewalają się doliną Tagu od strony Hiszpanii w kierunku oceanu.
Lizbona to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta