Wrzask wyzwolonego ślimaka
Jaka jest różnica pomiędzy obrońcą zwierząt a obrońcą praw zwierząt? Ano taka, że obrońca zwierząt dostrzega różnicę między człowiekiem a żyrafą, a obrońca praw zwierząt – niekoniecznie. Dla niego człowiek i żyrafa to niemal to samo.
Trudno się dziwić takiemu zatarciu granic, skoro ochrona zwierząt jest dziedzictwem wielowiekowych badań naukowych i wymaga pewnych kompetencji, a ochrona praw zwierząt to całkiem świeżej daty odłam... ruchu feministycznego, który – mówiąc w pewnym uproszczeniu – rozszerzył swoje badania nad upośledzeniem społecznym kobiet na świat zwierząt.
Jest w tym pewien paradoks, że kobiety w oczach części ruchu feministycznego zostały zaliczone do zwierząt. Paradoks pozorny, bo dla obrońców praw zwierząt człowiek, bez względu na płeć, nie jest niczym wyjątkowym. Równie dobrze mógłby być muchą, zatem nie ma powodu, aby buntował się przeciwko zaliczaniu go do dzikiej fauny. Taki bunt byłby zresztą świadectwem ciasnoty umysłowej. Feministki dobrze przecież wiedzą, że wywyższenie człowieka, przekonanie o jego wyjątkowej roli jest tylko chrześcijańską, religijną bujdą niemającą żadnego naukowego potwierdzenia.
Kinga Dunin wspomniała niedawno w „Krytyce Politycznej" o badaniach, które pokazują, „jak płynna jest granica między człowiekiem i zwierzęciem". I oburzyła się na wszystkich, którzy pozwalają sobie mieć odmienne zdanie na ten temat: „natychmiast podnoszą się głosy sprzeciwu ze strony tradycyjno-katolickich mediów. To jest gorsze niż gender! Zrównuje człowieka z bydlęciem... I tym podobne bzdury, których nawet nie chce mi się cytować. Smętny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta