Tylko Neymar tańczy sambę
Co zapamiętamy po pierwszej rundzie mundialu? Śmierć tiki taki, awans Kostaryki, piękne gole i parady bramkarzy.
Jeśli mistrzostwa świata rozpoczynają się od samobójczego gola zdobytego przez faworyta i gospodarza, wiedz, że to będzie wyjątkowy turniej. Wyraz twarzy Marcelo, który wpakował piłkę do własnej bramki, mówił więcej niż tysiące słów. W jednej chwili wróciły wspomnienia z przeklętego mundialu na brazylijskiej ziemi z 1950 roku.
W fazie grupowej doszło do tylu wydarzeń, które przejdą do historii futbolu, że można by nimi obdzielić kilka turniejów. Fenomenalny gol Robina van Persiego zdobyty strzałem głową w meczu przeciwko Hiszpanii po cudownym locie i lądowaniu twarzą na murawie. Luis Suarez gryzący Giorgio Chielliniego, niesamowite interwencje bramkarskie Guillermo Ochoi w spotkaniu przeciwko Brazylii, które spowodowały, że następnego dnia w Meksyku powstawały murale przedstawiające go jako świętego, a jego notka na Wikipedii chwilę po meczu zaczynała się od słów „To meksykański Jezus".
Zbiorowy taniec Kolumbijczyków prowadzonych przez Jamesa Rodrigueza świętujących awans do następnej rundy czy reakcje trenera Meksyku Miguela Herrery, który po kolejnych golach w meczu z Chorwacją tarzał się ze swoimi zawodnikami po murawie.
To także – wbrew zapowiedziom – turniej gwiazd. Zanim się rozpoczął, dwie postaci były pod presją –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta