Czekając na eksplozję
Ewa Kopacz jako premier i Grzegorz Schetyna jako minister spraw zagranicznych – to wygląda prawie jak celowy sabotaż polskiej dyplomacji – pisze publicysta.
W historii stosunków międzynarodowych przewinęło się już sporo najróżniejszych doktryn, najczęściej określanych nazwiskami ich twórców: Jamesa Monroe'a, Harry'ego Trumana, Leonida Breżniewa czy George'a W. Busha. Mieliśmy politykę odstraszania, politykę powstrzymywania, mieliśmy też appeasement.
Spłoszona sarenka
Nikt jeszcze jednak nie wpadł na to, by doktryny dzielić na żeńskie i męskie. Aż do 19 września 2014 roku, gdy premier Rzeczypospolitej Polskiej Ewa Kopacz ogłosiła wszem wobec, iż będzie kierowała polityką zagraniczną swojego rządu „jak kobieta". Pytana o dostarczanie uzbrojenia Ukrainie i walkę z islamskim terroryzmem stwierdziła, iż powinniśmy się zachowywać tak, jak „rozsądna polska kobieta", dla której najważniejszy jest „dom i dzieci". Jej komentarz na temat wyników referendum w Szkocji także można by uznać za wyraz troski „dobrej gospodyni", według której zawsze jest lepiej „łączyć niż dzielić".
Muszę przyznać, że nigdy jeszcze nie słyszałem szefa rządu jakiegokolwiek kraju, który na ważne pytania dziennikarzy dotyczące spraw międzynarodowych odpowiadał z taką gracją i w tak wzruszający sposób. Byłoby to nawet urocze, gdyby nie napawało mnie przerażeniem.
Słowa Ewy Kopacz wzbudziły zdumienie ekspertów i publicystów. Także...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta