Język trudny do śpiewania
Tenor Piotr Beczała o sukcesach w Nowym Jorku, płycie i występach do kamery rozmawia z Jackiem Marczyńskim.
Rz: Czytał pan recenzje z premiery „Jolanty" i „Zamku Sinobrodego" w nowojorskiej Metropolitan w reżyserii Mariusza Trelińskiego?
Piotr Beczała: Tak, bo w Nowym Jorku panowała duża ciekawość, głównie ze względu na polski zespół realizatorów. Spektakl został bardzo dobrze przyjęty. Drugą część – „Zamek Sinobrodego" – oglądałem z widowni, więc wiem, że publiczność MET dobrze odbierała przedstawienie.
Lubi pan postać Vaudémonta w „Jolancie"?
Bardzo, choć nie jest to wielka rola w porównaniu z innymi, w których występuję. Ale kiedy już wejdę na scenę, nie schodzę z niej do końca opery. Muszę wszystko wyśpiewać niejako jednym pociągnięciem. Jest napisana „wysoko", co bardzo mi odpowiada, i ma popisowe momenty wokalne. Stanowi to więc rodzaj wyzwania.
A w sobotę publiczność w kilkunastu polskich miastach oraz na całym świecie obejrzy ten spektakl w bezpośredniej transmisji z Nowego Jorku.
To jest zupełnie inny rodzaj sztuki. Dzięki transmisjom do kin otwiera się inne okno dla percepcji opery.
Pan lubi śpiewać do kamery?
Bardzo, to coś absolutnie nowego....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta