Są akcje z zagranicy, ale jakby ich nie było
Niemal co dziesiąta spółka notowana na naszym parkiecie to firma zagraniczna.
.
ROMAN PRZASNYSKI
Na naszej giełdzie nie brakuje zagranicznych firm. Trudno jednak liczyć na to, że kupując je skorzystamy z silnego wzrostu cen na innych rynkach. Dlaczego? Reprezentacja takich firm na warszawskim parkiecie jest zbyt mała, a płynność ich akcji zbyt niska. Szerszy wybór dotyczy jedynie spółek z naszego regionu. Natomiast firm z rynków, które na przykład w ostatnim czasie pozwoliły nieźle zarobić, jest u nas jak na lekarstwo.
Statystycznie nie jest źle. Niemal co dziesiąta spółka, której akcje notowane są na warszawskim parkiecie, to firma zagraniczna. Co ciekawe, właśnie z tego grona wywodzą się nasi giełdowi potentaci.
Największe spółki pod względem wartości rynkowej to zagraniczni goście: hiszpański Santander, włoski Unicredit i czeski CEZ. W pierwszej dziesiątce mieści się też niemiecki ubezpieczyciel Talanx, a tuż za nim jest węgierski MOL. Do dużych firm należy również zaliczyć Immofinanz, Krkę, Buwog i IFC występujący u nas pod nazwą Provident. Największą grupę, liczącą 26 przedstawicieli, stanowią spółki z Europy Środkowo-Wschodniej, dla której...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta