Gysi nie pasuje już do postkomunistów
Dla CDU i Angeli Merkel to dobry znak, gdyż zwiększa szansę na jej czwartą kadencję na stanowisku szefa rządu.
Gregor Gysi jest bodajże najbardziej charyzmatycznym z niemieckich polityków. Z pewnościa najbardziej elokwentnym.
Od upadku NRD, gdzie był prominentnym adwokatem oraz zdaniem wielu współpracownikiem Stasi, odgrywał czołową rolę na scenie politycznej jako ostatni szef SED, potem postkomunistycznej PDS, a następnie rozdawał karty w partii Die Linke (Lewica).
Ogłosił właśnie, że po wakacjach rezygnuje z funkcji przewodniczącego frakcji Die Linke. Rzecz dotyczy wprawdzie trzeciego pod względem reprezentacji w Bundestagu ugrupowania, ale nie takie zmiany personalne przechodziły w Niemczech bez większego echa. Z Gregorem Gysim jest inaczej. Jego zapowiadana dymisja urosła natychmiast do rangi sensacji. A to dlatego, że może mieć wpływ nie tylko na dalsze losy Die Linke, ale także znacznej części elity politycznej Niemiec, nie wyłączając...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta