Wielki odwrót, czyli stare wraca
Reforma k.p.k. miała szansę przejść chrzest bojowy, wejść do krwiobiegu praktyki i dostarczyć bezcennych danych pozwalających zweryfikować jej założenia – żałuje prawnik.
A więc stało się. Stare wraca. Będzie odwrót od reformy procedury karnej. W ubiegłym tygodniu Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło rządowy projekt zmiany k.p.k. Kwiat kontradyktoryjności nie zdążył jeszcze nawet wzejść ponad trawę, a już zbliża się do niego kosa legislacyjna.
Nie jest to mały projekt. Jego globalna ocena w krótkim tekście nie będzie więc możliwa. Wiele w nim rozwiązań szczegółowych, które wymagają pogłębionej analizy. Ważny jest jednak rdzeń projektu. I to właśnie do tego fundamentalnego założenia trzeba się odnieść. Tym rdzeniem jest pełny powrót do inicjatywy dowodowej sądu pierwszej instancji. Jak wiadomo, przewodnią ideą reformy procedury karnej przygotowywanej przez bez mała pięć lat i wprowadzonej latem ubiegłego roku po rekordowo długim, dwuletnim vacatio legis była próba ustawowego stłumienia bardzo silnego pierwiastka oficjalności w postępowaniu sądowym. Celem reformy było nadanie postępowaniu sądowemu zdecydowanie bardziej kontradyktoryjnego oblicza. Sąd miał się stać organem pasywnym, obserwującym tylko i bezstronnie oceniającym dowody przedstawiane i przeprowadzane przez strony.
Projekt zakłada powrót starego. Rezygnuje się w nim z nowego brzmienia art. 167 k.p.k. Dziś jest to przepis misternie rozwinięty, którego ważnym elementem jest wyjątek oparty na kryterium dość trudnym do strawienia dla umysłu prawniczego: „wyjątkowych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta