Zamach na prezydenta
Szczęśliwie bomba nie wybuchła. Drugi prezydent odrodzonej Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski nie ucierpiał. Ale zamach miał swoją ofiarę: Stanisława Steigera.
Działo się to wszystko 92 lata temu, 5 września 1924 r. we Lwowie. Był to epizod niemal pominięty w oficjalnej historiografii. Dopiero co odrodzona Rzeczpospolita nie była zainteresowana nagłaśnianiem tego incydentu, władzom zależało bowiem na wyciszeniu przed własną i zagraniczną opinią publiczną wszelkich niepokojów i konfliktów związanych z mniejszością ukraińską. Obowiązywał taki oto przekaz: na Kresach Wschodnich życie toczy się normalnie. Zamach temu przeczył, dlatego oficjalnie żadnej próby zamachu nie było. Większość prasy przemilczała sprawę lub zbagatelizowała. Na przykład warszawski „Tygodnik Ilustrowany" 20 września zamieścił obszerną relację z Targów Wschodnich wraz ze zdjęciami z pobytu prezydenta we Lwowie, lecz o próbie zamachu nie wspomniano. Nawet Henryk Comte, adiutant Stanisława Wojciechowskiego, w swej książce „Zwierzenia adiutanta w Belwederze i na Zamku" nie zająknął się o próbie zamachu, mimo że opisał wiele szczegółów związanych ze służbą u boku prezydenta. A przecież sprawa miała swój dramatyczny ciąg dalszy.
Miejsce dramatu
We Lwowie trwały właśnie Targi Wschodnie, czyli coroczna wystawa przemysłu polskiego i zagranicznego, której celem było uczynienie ze Lwowa ogniska handlu Polski z krajami wschodnimi oraz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta