Przez PRL do współczesności
Reżyser mówi Barbarze Hollender o swoim filmie „Jestem mordercą", który dziś wchodzi na ekrany.
Rz: Pamięta pan czas, gdy w Zagłębiu grasował seryjny morderca kobiet?
Maciej Pieprzyca: Jak przez mgłę, byłem wtedy małym chłopakiem. Większość ofiar „wampira" pochodziła z Zagłębia, ale panika dotarła również na Śląsk, do Katowic. Matka krzyczała: „Jak nie będziesz grzeczny, to przyjdzie Marchwicki i cię porwie". Pamiętam też psychozę strachu. Tata ze starszym bratem wychodzili po mamę, gdy wieczorem wracała z pracy. Tak wtedy było. Mężczyźni czekali na swoje kobiety na przystankach, chodziły spontanicznie organizowane „trójki obywatelskie" z nożami, łyżkami samochodowymi. A potem dużo mówiło się o tej sprawie, gdy trwał proces Marchwickiego. Wtedy miałem już 11–12 lat.
Dziś nie wierzy pan, że ujęto właściwego człowieka?
Bardzo długo, jak wszyscy, byłem przekonany, że sądzono i stracono prawdziwego mordercę kobiet. Ale w drugiej połowie lat 90. wyszedł z więzienia jeden z braci Zdzisława Marchwickiego, Henryk, również skazany w tym procesie. Przykuł się do poręczy budynku Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, by zwrócić uwagę na sprawę sprzed ćwierć wieku. Pisała o tym lokalna prasa. To mnie zainteresowało, zacząłem temat dokumentować. Uzmysłowiłem sobie, że nie ma przekonującego dowodu, iż mordował Marchwicki, i nie ma...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta