Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE
POPRZEDNI ARTYKUŁ Z WYDANIA NASTĘPNY ARTYKUŁ Z WYDANIA

Tamtych Mazur już nie ma

13 kwietnia 2017 | Życie Regionów | Marcin Kube
Kazimierz Orłoś (ur. 1935), jeden z najważniejszych prozaików polskich ostatnich 50 lat. Autor licznych opowiadań, powieści, scenariuszy filmowych i dramatów scenicznych.
źródło: Wydawnictwo Literackie
Kazimierz Orłoś (ur. 1935), jeden z najważniejszych prozaików polskich ostatnich 50 lat. Autor licznych opowiadań, powieści, scenariuszy filmowych i dramatów scenicznych.

Kazimierz Orłoś, pisarz opowiada o Mazurach tuż po wojnie i obecnych problemach regionu.

Rz: Rozpoczął pan już mazurski sezon w swoim Krutyniu?

Kazimierz Orłoś: Wolę mówić jak kiedyś – w Krutyni. Nazwa pochodzi od rzeki. Jest milsza i ładniej brzmi niż Krutyń. Wybieramy się dopiero po Świętach Wielkanocnych.

Kiedy pierwszy raz pan trafił do tej miejscowości?

W 1948 r. ojciec przeczytał ogłoszenie w „Życiu Warszawy": pensjonat na Mazurach, nad rzeką, wśród lasów, zapraszał do przyjazdu na lato. Na list rodziców odpisano, że czekają na nas. Dostaliśmy pokój w domu Frau Szczepek – Mazurki, wdowy z dwojgiem dzieci. Stołowaliśmy się w starym budynku pensjonatu, nad Krutynią. Z naszą gospodynią rodzice rozmawiali po niemiecku, chociaż ona rozumiała po polsku, ale miała trudności z mówieniem.

Jakie to były Mazury?

Zupełnie inny świat. Przede wszystkim było pusto, wieś w lasach, zupełnie odcięta od świata. Nie było drogi asfaltowej ani światła. Po zmroku zapalano lampy naftowe. Dopiero w PRL stopniowo doprowadzono elektryczność, drogę utwardzono asfaltem. Ale w tamtych powojennych latach miejsce miało wyjątkowy urok. Rzeka Krutynia była krystalicznie czysta. Było mnóstwo ryb, które wtedy, jako chłopak i zapalony wędkarz, łowiłem. Wieczorami jedliśmy je usmażone przez Frau Szczepek. Na ryby i na raki chodziłem z miejscowymi chłopakami w moim wieku, z którymi natychmiast...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
POPRZEDNI ARTYKUŁ Z WYDANIA NASTĘPNY ARTYKUŁ Z WYDANIA
Wydanie: 10725

Wydanie: 10725

Spis treści
Zamów abonament