Matematyka przy urnie
Jarosław Flis, Karol Życzkowski Gdy mamy dylemat, kogo poprzeć, warto wiedzieć, jakie pułapki zastawiła na wyborców ordynacja.
W dyskusjach i decyzjach poprzedzających nadchodzące wybory szczególną rolę odgrywał nasz system wyborczy. Dla wielu osób ostatnie dni kampanii to także czas uważnej kalkulacji, na kogo oddać swój głos. Jednym z czynników może być właśnie matematyka wyborcza. Choć w minionych miesiącach temat ten był całkiem intensywnie roztrząsany, to jednak ciągle nie brakuje głosów, które świadczą o mylnym rozumieniu uwarunkowań, które w dzisiejszych realiach stwarza ordynacja sejmowa i senacka. Na ostatnim wirażu kampanii warto więc zrobić ich krótki przegląd.
Nagroda za jedność
Wszyscy zajmujący się polityką wiedzą, że aby zapobiec rozdrobnionemu parlamentowi i ułatwić stworzenie koalicji rządzącej, polski system wyborczy nagradza większe ugrupowania. Wielkość tej nagrody wynika z wielkości sejmowych okręgów, lecz ostatecznie bardzo zależy od liczby partii. Mówiąc obrazowo, z mandatów należnych na podstawie proporcji oddanych głosów każda z partii wrzuca do wspólnego kociołka po pół mandatu za każdy z okręgów – czyli łącznie 20,5 mandatu. Z takiego kociołka partie „wyjadają" następnie mandaty chochelkami takiego rozmiaru, jak wielkość poparcia każdej z nich. Mniejsi wyjadają mniej, niż wrzucili do kotła, a więksi więcej. Lecz ich zysk zależy od tego, ile mandatów trafiło do kociołka. Jeśli liczących...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta