Franco wciąż dzieli królestwo
Prochy dyktatora wyprowadzono z bazyliki w Dolinie Poległych. Ale połowa Hiszpanów nadal uważa, że niesłusznie.
To miało być miejsce, które w zamyśle Franco „stawi czoła czasowi i zapomnieniu". Budowany przez niemal dwie dekady niewolniczą pracą republikańskich jeńców gigantyczny podziemny kościół został wykuty w górach Guadarrama, 50 km na północny zachód od Madrytu i ledwie 12 km od pałacu-opactwa Escorial Filipa V, najpotężniejszego z królów Hiszpanii. Jasny sygnał, że tak jak monarcha, nad którego imperium „słońce nigdy nie zachodziło", generalissimus ma zapewnione miejsce w hiszpańskiej historii.
Kalkulacja polityczna
O ile jednak prochom Filipa V nie grozi przeprowadzka, o tyle w czwartek kilkanaście minut po 12 miliony Hiszpanów zobaczyło na ekranach telewizorów, jak otwierają się wrota katedry i wynurza się z nich ośmiu członków rodziny Franco niosących trumnę dyktatora. Zaraz za nimi szedł przeor opactwa benedyktynów, który sprawuje nadzór nad bazyliką. A także minister sprawiedliwości Dolores Delgado, która w imieniu państwa miała zaświadczyć, że wszystkie procedury zostały dotrzymane. Chwilę później prochy zostały wniesione do helikoptera, który przetransportował je na cmentarz El Pardo w północnej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta