Nabycie firm w pre-packu ma swoje plusy i minusy
Agnieszka Ziółek Aleksandra Witowska Gdy nie trzeba było obowiązkowo publikować obwieszczeń o złożonym wniosku o zatwierdzenie warunków sprzedaży, przedsiębiorstwo było lepiej chronione przed stygmatyzującym skutkiem upadłości.
Po ponad trzech latach od wprowadzenia instytucji przygotowanej likwidacji (z ang. pre-pack) przyszedł czas na podsumowanie i usprawnienie jej działania. Nowelizację prawa upadłościowego prezydent podpisał 6 września 2019 r., wkrótce dojdzie do jej publikacji w Dzienniku Ustaw i nowe prawo wejdzie w życie po sześciu miesiącach od dnia ogłoszenia. Warto przyjrzeć się wprowadzonym rozwiązaniom. Niektóre stanowią odpowiedź na dotychczasową praktykę, a znajdą się i takie, które mogą wywołać dyskusję.
Założenia konstrukcyjne pre-packu czerpią bezpośrednio z prawa anglosaskiego, gdzie ten popularny mechanizm jest wykorzystywany jako sposób ratunku dla przedsiębiorstw z problemami finansowymi, które dzięki rozwiniętym technologiom, wyspecjalizowanej kadrze pracowników czy portfolio kontrahentów mogą być z powodzeniem przedmiotem sprzedaży. Szansa na ich dalszy byt na rynku w nowych rękach bywa wysoka, ale warunkuje ją zwykle odpowiednia szybkość procedowania w zakresie zmiany właściciela. Istota pre-packu ma sprowadzać się do maksymalnego przyśpieszenia procesu likwidacji w drodze sprzedaży przedsiębiorstwa upadłego. Rola sądu powinna się ograniczyć do weryfikacji rzetelności i opłacalności tego trybu w porównaniu z likwidacją prowadzoną na zasadach ogólnych.
Czy to się przyjęło?
Trzy lata obowiązywania przygotowanej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta