Na jaką tarczę stać polskie finanse publiczne
Pomoc dla gospodarki powinna być znacznie większa, ograniczeniem jest jednak poziom zadłużenia czy wydatki sztywne budżetu. Rząd już teraz musi pokazać sposoby usunięcia tych barier. ANNA CIEŚLAK-WRÓBLEWSKA
Im dłużej trwa pandemia koronawirusa, tym kosztowniejsze są jej ekonomiczne skutki. I tym więcej państwo będzie musiało wydawać na wsparcie przedsiębiorstw, by przetrwały kryzys, ale także – na pomoc dla tych osób, którzy z dnia na dzień straciły źródła utrzymania. Kolejne więc wersje tarczy antykryzysowej muszą być coraz większe w realną pomoc materialną.
Blisko limitu
Pytanie, na jaką pomoc stać polskie państwo, tak by nie przyniosło to jednocześnie kryzysu finansowego i ryzyka bankructwa? – Moim zdaniem już obecnie znajdujemy się blisko limitu bezpieczeństwa – uważa Rafał Banecki, główny ekonomista ING Banku Polskiego. Szacuje on, że państwo będzie musiało pożyczyć ok. 150 mld zł, co przy słabym złotym zbliży nas do granicy dla zadłużenia wynoszącej zgodnie z zapisami i finansach publicznych 55 proc. PKB.
Co gorsza, jak ocenia Benecki, większość z owych 150 mld zł nowych potrzeb pożyczkowych, będzie efektem ubytków w dochodach kasy państwa – czyli ok. 100 mld zł, a tylko ok. 50 mld zł to realizacja pierwszej tarczy antykryzysowej.
– Kryzys gospodarczy przełoży się na spadek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta