Nowe drogi do starego sądu
Lepiej, by się okazało, że świat prawników był za prawem do sądu, a nie przeciwko niemu.
Współczesne państwa mają monopol na przemoc, legalne stosowanie siły. Dotyczy to zarówno rozwiązywania konfliktów międzyludzkich, jak i relacji z władzą publiczną. Obywatelom nie wolno siłą wymuszać swego, nawet jeśli mają rację. Władza ustala prawa, władza egzekwuje (lub nie) ich przestrzeganie. Czy więc jesteśmy całkowicie zdani na łaskę rządzących?
Jedyna tarcza
Przez wiele wieków tak właśnie było. Upowszechniła się jednak idea państwa prawa z jego nieodłącznym elementem, jakim jest prawo do sądu. Nie kwestionując monopolu państwa na legalną przemoc i nie żywiąc utopijnych nadziei na stworzenie państwa powszechnej prawości, obywatele wywalczyli sobie możliwość poddania sporu pod rozstrzygnięcie bezstronnego arbitra. Możliwość zaangażowania sądu stała się tarczą obywatela w starciu z każdym, w tym z władzą publiczną. Tarczą jedyną, ale często wystarczającą, by uniknąć arbitralnego traktowania, a jeśli już się zdarzy, uzyskać zadośćuczynienie.
Koszmarem sennym entuzjastów państwa prawa jest więc wizja zamknięcia sądów, wizja narodu, który godzi się na wyłączenie sądownictwa z życia społecznego. Ojcowie naszej konstytucji wyraźnie zapisali prawo do sądu (art. 45 Konstytucji RP) jako nie mniej ważne niż prawo do życia, ochrony własności czy wolności religijnej. Zdając sobie sprawę, iż istnieją w dziejach narodu chwile...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta