Między wikingami a Morawianami
– Mało kto wie, co się działo przed chrztem Polski – mówi Jarosław Murawski, autor prapremiery „966, czyli zmierzch bogów” w Teatrze Fredry w Gnieźnie
W groteskowy sposób przedstawił pan realia przyjęcia chrztu przez Mieszka. Co pana do tego skłoniło?
Cała wtłaczana nam od wieków do głów narracja o przyjęciu przez Polskę chrztu jest tak absurdalna, że aż się prosiło zastosować formę groteski. Zrobił to zresztą sam Sejm, ustanawiając kilka lat temu dzień 14 kwietnia Narodowym Świętem Chrztu Polski, na pamiątkę rzekomego wydarzenia z 966 roku. Tymczasem wystarczy przeczytać choćby prace wybitnego polskiego mediewisty profesora Przemysława Urbańczyka, który podkreśla, że tak naprawdę nie wiadomo, kiedy chrzest przyjęto – w 966, 967 czy 968 roku – kto go przyjął i gdzie.
Rok 966 pojawił się w „Roczniku kapituły krakowskiej” z końca XIII w., co jest wiązane z kanonizacją biskupa Stanisława, ta zaś była elementem propagandowej walki Kościoła o wpływy w państwie.
Żaden ze współczesnych Mieszkowi kronikarzy, których zapisy się zachowały, nie odnotował chrztu, jakby to było wydarzenie niegodne uwagi. Są też informacje, że kaplica chrześcijańska istniała w Wielkopolsce przed 966 rokiem. Nie ma też chrześcijańskich grobów z tamtego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta