CPK, czyli jak przykryć katastrofę
Temat Centralnego Portu Komunikacyjnego wyparł dużo ważniejszy problem: dramatycznie wysokiego poziomu wykluczenia transportowego – pisze doradca prezydenta Lewiatana.
Czy Centralny Port Komunikacyjny (CPK) jest potrzebny, czy jest fanaberią? Kto chce zamknąć lotnisko Chopina i co się stanie z gruntami po nim? Ostatnie tygodnie kolejny raz udowodniły, że każdy tekst lub każda wypowiedź okołolotniskowa wywołuje i roznosi huragan emocji. Powód jest prosty: Centralny Port Lotniczy, a potem Komunikacyjny to projekt, w którym wymiar propagandowy jest teraz ważniejszy aniżeli wymiar lotniczy lub kolejowy.
CPK wpisuje się w narrację rewanżu, wstawania z kolan, niwelowania podziałów porozbiorowych i tym podobnych. Dlatego każde zabranie głosu w tej sprawie traktowane jest jak forma plebiscytu albo raczej – forma referendum. Jesteś za: popierasz rząd, a jesteś przeciw: popierasz opozycję. To znowu wywołuje skrajne emocje, podnosi temperaturę sporu i w takiej zradykalizowanej formie trafia do dziennikarzy. No i temat „żre”.
Merytorycznie taki stan rzeczy ma same wady, ale dla rządu ma jedną wielką zaletę: wybitnie propagandową. Przez ostatnie osiem lat temat CPK skutecznie przykrył bowiem pozostałe tematy transportowe; i to przykrył prawie całkowicie.
Świetna przykrywka
I tak, awantura wokół CPK odciągnęła uwagę od nieszczęsnego pomysłu budowania przez państwo miliona samochodów elektrycznych. Odciągnęła też od spadającej liczby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta