Asystent sędziego po nowemu. Student na etacie, doświadczenie na marginesie
Dlaczego doświadczenie, wiedza i lata pracy stają się balastem, a nie wartością?
W publicznej debacie o sądach nie brakuje wielkich słów: o koniecznej reformie wymiaru sprawiedliwości, o niezależności sędziów, o potrzebie większego otwarcia na obywatela. Rzadziej jednak dostrzega się, że za tymi hasłami stoi wielowarstwowa struktura, którą współtworzą tysiące ludzi – sędziowie, referendarze, urzędnicy sądowi i wreszcie ci, którzy zdają się pozornie niewidoczni: asystenci sędziów.
To, że zdają się niedostrzegalni, nie wynika wcale z ich liczebności – w sądach powszechnych pracuje przeszło 5 tysięcy asystentów – lecz ze specyfiki ich pracy.
Pozbawiona perspektyw funkcja pomocnicza
O ile praca sędziego czy urzędnika sądowego pozostawia po sobie ślad w aktach sprawy, o tyle wiedza o efektach pracy asystentów sędziów zasadniczo nie wykracza poza budynek sądu. Analiza akt, sporządzanie projektów orzeczeń czy uzasadnień – wszystkie te elementy, choć nieopatrzone podpisem asystenta, w istotny sposób usprawniają i odciążają orzecznika w ogromie jego obowiązków.
Mimo że obowiązki asystentów stale rosną, ich pozycja systemowa od lat zmierza w przeciwnym kierunku. Tendencję tę widać wyraźnie, gdy spojrzymy na to, co zawód asystenta oferował jeszcze kilka lat temu.
Do 2017 r. odpowiedni staż pracy uprawniał do przystąpienia do egzaminu sędziowskiego w trybie eksternistycznym, bez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)