Kołymskie brygady strachu
Kopalnie, w których pracowano, usytuowane były w zboczu stromej góry
FOT. TOMASZ KIZNY
(...) Dotarliśmy do Górnego Kołymska. Kopalnie złota, w których mieliśmy pracować, usytuowane były w zboczu stromej góry. Przydzielono mnie do brygady Sidorowa. Był to syberyjski chłop zesłany na Kołymę za zamordowanie urzędnika z sowchozu.
Sidorow podzielił swoją brygadę na trzyosobowe grupki robotników. Wytłumaczył nam, że każda załoga ma za zadanie wykopać podczas swojej zmiany dziewięć metrów sześciennych ziemi. Kiedy to mówił, stojący obok striełok zaśmiewał się: "Nawet koń nie zdołałby tego zrobić, ale wy musicie. Taka jest wasza norma, a jeśli jej nie wykonacie, zmniejszą wam racje chleba".
Każda trójka miała do dyspozycji taczkę, kilof i łopatę. Sidorow kazał mi pchać taczkę do szybu kopalni. Szyb był długi i ciemny, a stropy podtrzymywane były przez nędznie wyglądające drewniane stemple. Po raz kolejny czułem, że wchodzę do własnego grobu. Striełok został na zewnątrz, Sidorow natomiast szedł za mną, ponaglając.
W słabym świetle parafinowej lampki ujrzałem bardzo wąski otwór z boku głównego szybu. Sidorow wręczył mi kilof i kazał zaczynać. Z przerażeniem w sercu spojrzałem na tę ścianę z kamienia i ziemi. W tej części szybu było zaledwie tyle...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta