Socjalizm z nieludzką twarzą
Basię z Zamku wyciągnął wuj Stefan Matuszewski, brat jej matki. W wojennej jeszcze, „lubelskiej” Polsce był nie byle jaką fiszą – ministrem informacji i propagandy.
Nie zdążył z interwencją w sprawie ojca Basi, a swego szwagra Wacława Policewicza, którego Sowieci zdążyli już, via lubelski Zamek, wywieźć do Kazachstanu. Wacław był znaną postacią w PPS, jednym z organizatorów powstania na Pradze (było takie!). I za to ostatnie znalazł się na listach, z którymi Sowieci po zajęciu Pragi chodzili od domu do domu. Z Kraju Rad wrócił po trzech latach, w fatalnym stanie i nie bardzo się nacieszył poniemieckim gospodarstwem, nad Wisłą pod Warszawą, które w międzyczasie Stefan załatwił – „z reformy” – swojej siostrze. Imponować mógł tam sad założony przez przywiezionego „demokratką” przez wuja obiecującego ogrodnika Szczepana Pieniążka.
Wuj Stefan miał powody, by pomagać rodzinie. Wykształcenie zawdzięczał starszej siostrze, która wprawdzie była niepocieszona, że brat nie został księdzem i mimo przyjętych święceń kapłańskich wybrał świecką drogę kariery. Ale Fela – Matuszewska z domu – i tak dumna była ze Stefana „po Sorbonie”, co akcentowała z satysfakcją. Że również po kursach Kominternu w Moskwie – nie mówiła, bo i nie wiedziała o tym.
Wacław Policewicz po powrocie z trzyletnich „wakacji” w Kazachstanie zmienił się nie tylko fizycznie. Wykluczył także ze swego słownictwa „socjalizm”. A partia, z którą związany był od początku lat 30., nie była już...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta