Praca na pierwszym miejscu
Feyenoord to jest ciągle ukochany klub Ebiego, dom, to często podkreśla. Tak jak Rotterdam pozostał miejscem, w którym ma najwięcej kolegów
Rz: Uważa się pan za surowego ojca?
Włodzimierz Smolarek: Ebi uważa mnie za surowego, tak przynajmniej zawsze mówi. Ja myślę, że jestem po prostu rozważny.
A na czym polega różnica?
Trzeba wiedzieć, kiedy być dla niego surowym, a kiedy lepiej powiedzieć: OK, Ebi. Wolisz decydować sam, to rób w tej sprawie, jak ci serce dyktuje.
Z Ebim często trzeba było surowo?
Gdy był nastolatkiem, był najbardziej krnąbrny. Z dziećmi w ogóle jest najtrudniej, gdy mają 15 – 16 lat, bo nie wiadomo: już przykładać taką miarę jak do dorosłych czy jeszcze trzymać pod kloszem. One się już wtedy uważają za dorosłych, my je jeszcze za dzieci. Jak się w tym czasie dobrze nimi pokieruje, pozwoli dojrzeć, nauczy odpowiedzialności za siebie, to potem już idzie dość gładko.
I z Ebim tak się udało? Bo w Holandii dzieci są jednak znacznie bardziej rozpuszczone niż w Polsce...
Ale on ma polską krew. Wiadomo, w Holandii spędził większość życia, nasiąknął tą mentalnością, ale pozostał sobą. W głowie mu nie namieszali. Wie, kim jest, na co go stać i co ma robić. A dzisiaj ma już 26 lat i rodzice niczego nie mogą mu kazać, co najwyżej podpowiedzieć. Jest wolnym człowiekiem.
Jest pan trenerem młodzieży w szkółce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta