W futbolu trzeba umieć kusić los
Maciej Skorża, trener Wisły Kraków, dla „Rzeczpospolitej”
Rz: Pomyśli pan o jakimś marzeniu, siadając do świątecznego stołu?
Maciej Skorża: Żebym w następne święta Bożego Narodzenia był w co najmniej tak dobrym nastroju jak podczas obecnych.
Patrząc na pana karierę, można mieć wrażenie, że pan nie ma marzeń, tylko plany. I skreśla w nich sobie punkt po punkcie: pojechać z reprezentacją na mistrzostwa świata, zdobyć Puchar Polski, mistrzostwo kraju...
Niech będzie, że tak. I że długopis właśnie się zbliża do następnego punktu. Żartuję.
Ten punkt to mistrzostwo Polski z Wisłą?
Wszyscy chcą ode mnie tej deklaracji: jesteśmy mistrzem, dziesięciu punktów przewagi nie da się zmarnować wiosną itd. Może i nasza przewaga robi wrażenie, ale w rundzie rewanżowej będziemy musieli zagrać w Kielcach, Poznaniu, Warszawie, Grodzisku. Rywale mogą szybko skrócić dystans.
A sam pan się uważa za marzyciela czy jednak za praktyka, który wszystko musi mieć wyliczone i zaplanowane?
Marzenia miałem kiedyś, i to takie, że nie odważyłbym się o nich głośno mówić. Wszystkie prysnęły w czerwcu 2003 roku na Rasundzie w Sztokholmie, gdy reprezentacja, w której byłem asystentem Pawła Janasa, przegrała ze Szwedami 0: 3. Do tego momentu wszystko tak mi się pięknie w życiu układało: zdobyłem mistrzostwo juniorów z Amiką, dostałem zaproszenie do pracy w sztabie reprezentacji. Takiego punktu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta