Dumny Szkot i Gwiazda Śmierci
Wielu amerykańskich konserwatystów rozpacza dziś, że nominacja Johna McCaina oznacza śmierć ducha Partii Republikańskiej. Ale gdy przyjdzie do wyboru między nim a Obamą czy Clinton, nie ma najmniejszych wątpliwości, na kogo zagłosują
W brzydki, pochmurny poranek w październiku zeszłego roku John McCain wszedł na mównicę w wielkiej sali konferencyjnej waszyngtońskiego hotelu Hilton i przez zmrużone powieki rozejrzał się po twarzach zebranych. Coroczny zjazd największych organizacji religijnej prawicy z całej Ameryki nie był zgromadzeniem, w którym spodziewał się znaleźć wielu przyjaciół. Jeśli szukał znajomych twarzy, to raczej wrogów.
– Wiem, że nie we wszystkim się ze mną zgadzacie, ale mam nadzieję, iż wiecie, że was nie oszukam – zaczął swe przemówienie. – Nie spodziewam się, że odrzucicie szacunek dla samych siebie w zamian za moje puste obietnice. I sam nie zamierzam tego robić w zamian za czyjkolwiek głos. Zamierzam powiedzieć wam wprost, co myślę, i niech się dzieje, co ma się dziać – powiedział, a sala przyjęła te słowa z w miarę życzliwą rezerwą.
W październiku John McCain nie był uważany za czołowego kandydata do republikańskiej nominacji. Jego kampania niemal się rozleciała latem z braku pieniędzy. Zmartwieniem prawicy był wtedy zupełnie kto inny – Rudy Giuliani, ówczesny wyraźny faworyt walki o republikańską nominację, zwolennik legalnej aborcji i większych praw dla par homoseksualnych.
Wtedy prawica mogła sobie pozwolić na wielkoduszność wobec McCaina. Dziś, gdy jego zwycięstwo w długim, chaotycznym wyścigu po nominację wydaje się przesądzone, znów zionie nienawiścią do niego. Jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta