W cieniu Chimery
Jak to możliwe, by dwoje ludzi – mąż i żona – rok po roku zapadło się pod ziemię w Milanówku, sennej podwarszawskiej miejscowości? Jedną z najbardziej tajemniczych spraw kryminalnych ostatniej dekady bada specjalny zespół Komendy Stołecznej Policji
Najpierw zniknęła ona: Elżbieta Drzewińska 61-letnia, niska, niebieskooka szatynka z małą blizną w okolicy brwi. Ostatni raz sąsiedzi widzieli ją dzień przed zaginięciem, gdy w sobotę robiła zakupy. W niedzielę, 8 października 2006 r. ok. godziny 9.40 wyszła z nutami pod pachą do parafialnego kościoła na próbę chóru. Tak powiedział policji mąż, który odprowadzał ją do drzwi. Drzewińska jednak nigdy do kościoła nie dotarła. – Zaniepokoiliśmy się, kiedy uważaliśmy, że już powinna wrócić. Bywało, że się zagadała. Ale wtedy albo dzwoniła, albo do niej można się było dodzwonić – mówi syn Wiktor, 20-letni student Politechniki. Tym razem w telefonie komórkowym najpierw był tylko długi sygnał, potem cisza.
Wiesław Drzewiński zniknął prawie dokładnie rok po żonie. 67-letni ciemnooki, siwy mężczyzna wyszedł z domu 13 października 2007 r., między godziną 7 a 13. Tak twierdzą synowie. Młodszy z nich Piotr wrócił ok. godziny 13 z zajęć na uczelni. W zamkniętym na klucz mieszkaniu nie było żadnej kartki ani pieniędzy na życie, które Wiesław Drzewiński zwykle zostawiał, gdy wyjeżdżał na kilka dni. Zwracały za to uwagę porozrzucane na stole przybory toaletowe, jakby ich właściciel wybiegł w pośpiechu. A Drzewiński zawsze je sprzątał. Z relacji Piotra wynika, że od razu zadzwonił do ojca, ale w telefonie komórkowym włączała się poczta.
– Na tym etapie nie jesteśmy w stanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta