Królowa na podgrzewanej kanapie
Lech i Zürs w austriackim Voralbergu to ulubione miejsce zwolenników jazdy na nartach w głębokim śniegu.
Od skał Rüfikopfu (2362 m n.p.m) na wschodzie po Mohnenfluh (2554 m n.p.m) na zachodzie zbocza doliny, którą płynie wartka rzeczka Lech, pokrywa drobny ścieg narciarskich śladów.
Ich linie dostrzec można nawet na najbardziej oddalonych i najwyżej położonych stokach. Narciarze docierają tam najczęściej na pokładach helikopterów. Lech i Zürs to jedyne miejsce w Austrii, gdzie wolno uprawiać zakazany gdzie indziej z powodów ekologicznych heliskiing, czyli narciarstwo poza trasami z wykorzystaniem śmigłowców, które wywożą najodważniejszych i najzamożniejszych jego amatorów na dziewicze, niedostępne zbocza.
Arlberg, a zwłaszcza Lech i Zürs, to jeden z niewielu regionów w Alpach, w których – rzecz jasna na własną odpowiedzialność – można jeździć prawie wszędzie, gdzie się zapragnie. Miłośnicy jazdy poza trasami ściągają tu z całego świata już od ćwierć wieku. Ale historia nart w Lech i Zürs jest o wiele dłuższa niż świeża stosunkowo moda na jazdę w głębokim śniegu. To tu właśnie przed ponad 100 laty narodziło się nowoczesne narciarstwo alpejskie. Instruktorzy z pierwszej w Austrii szkoły narciarskiej dla górali w Lech wypracowali na początku ubiegłego wieku technikę jazdy na stromych górskich stokach, której zasady do dziś wykorzystujemy. Tu także, w Arlbergu, powstał najstarszy w Austrii klub zrzeszający miłośników...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta