Kto chce dziś słuchać smutnej kobiety, która cicho śpiewa
Magda Umer opowiada „Rz” o ukazującym się po raz pierwszy na CD „Koncercie sprzed lat...”. To jej występ zarejestrowany w klubie Hybrydy w 1988 roku. Tłumaczy też, skąd wzięła się ociężałość umysłowa młodych Polaków i smutek jej piosenek
Rz: Kiedy słuchałam „Koncertu sprzed lat...”, uderzyło mnie pani poczucie humoru. Uważałam panią za artystkę melancholijną, a w Hybrydach żartowała pani, że otrzymała zadanie, by wzruszać piosenkami o smutnej i skomplikowanej miłości. Nigdy nie śpiewała pani innych?
Magda Umer: Na początku w Stodole Jasio Weiss pisał dla mnie lekkie piosenki, na przykład taką: „To ja się pytam, dlaczego on mnie wciąż tak dręczy i dlaczego wciąż mi zagląda w biust, na schodach mnie przyciska do poręczy, a jak zgaśnie światło, to zaraz szuka moich ust, cza-cza-cza”. A więc śpiewałam i śmieszne głupoty, ale kiedy pojawiła się Ela Jodłowska, nadzwyczajna artystka komediowa, tak nas podzielono, że ona była od zabawnych rzeczy, a ja od przyrody i rozpaczy.
No i od piosenek, które reprezentują szczególny typ optymizmu. Czyli jaki?
Na pewno nie głupotę. Jerzy Dobrowolski mówił: „Zaśpiewaj jedną pogodną piosenkę, ale niech to będzie coś”. Bo kiedyś w radiu na okrągło chodziły wesolutkie utwory: „Tyle słońca w całym mieście” albo „Jak dobrze wstać”, które...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta