Paradoks giełdy
W lipcu 2007 r. WIG pobił rekord, ale od tego czasu spadł o jedną trzecią – pisze prezes Amathus TFI
Działo się tak mimo rekordowych wyników spółek notowanych na warszawskim parkiecie. W tym momencie pojawia się pytanie, na czym polega paradoks takiego zachowania giełdy. Odpowiedź przeciętnego analityka rynku akcji mogłaby być bardzo prosta. Winą obarczyłby tzw. negatywny sentyment rynku. Co jednak stoi za tym żargonem rynkowym i jakie są rzeczywiste procesy ekonomiczne, które mają wpływ na decyzje inwestorów? Na ile są one przewidywalne i jak w takim razie ukształtuje się w przyszłości koniunktura na warszawskim parkiecie?
Zły sentyment
Wycena akcji przeprowadzana jest na ogół na dwa sposoby. Pierwszym z nich są tzw. metody mnożnikowe polegające na przemnożeniu zysku netto spółki bądź jej wartości księgowej przez odpowiedni mnożnik, którym jest P/E bądź P/BV. To właśnie te parametry odpowiedzialne za poprawę bądź pogorszenie „sentymentu rynku”. Wskaźnik cena/zysk (P/E) – liczony dla ogółu spółek giełdowych – spadł od lata 2007 o połowę z ok. 25x do 12x. Wskaźnik ten obrazuje, za ile lat zysku inwestorzy są w stanie średnio zapłacić, kupując akcje giełdowej spółki. Mnożnik cena/zysk (P/E) jest zależny pośrednio m.in. od prognozowanego wzrostu zysków, kosztu kapitału.
Czynnikiem, który miał największy wpływ na zmianę percepcji rynku, wycenę spółek, musiał być wzrost kosztu kapitału
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta