Zamiast kapusty zróbmy show
Kiedy trzy lata temu przyjechałem do Warszawy, zachłysnąłem się tym miastem. Nie wyobrażam sobie weekendu spędzonego w czterech ścianach mieszkania.
Zbyt wiele jest ciekawych miejsc i wydarzeń, których nie można przegapić. Restauracje serwujące świetną kuchnię, nocne kluby, w których można szaleć do białego rana. A jeszcze są kina, teatry (bilety wyprzedane do czerwca), muzea i wystawy. Każdy znajdzie coś dla siebie. Bo Warszawa wcale nie jest nudna. Problem jednak w tym, że nie potrafi tego pokazać i wykorzystać.
Jeśli w filmach reklamowych władze miasta nadal będą promować jedynie Pałac Kultury i Nauki, syrenkę, a do tego pole kapusty, to Warszawa wciąż będzie postrzegana jak prowincjonalne miasteczko gdzieś we wschodniej Europie. Jeśli Starówka pod dyktat jej mieszkańców będzie zamierać o godz. 22, to turyści istotnie będą się nudzić w hotelowych pokojach. Pytanie, czy opublikowany właśnie sondaż najnudniejszych miast skuteczniej odstraszy turystów, czy zmusi wreszcie urzędników zajmujących się promocją i turystyką do działania.