Można polec, ale i zwyciężyć
O sobotniej walce z Jamajczykiem O’Neilem Bellem, pieniądzach, dzieciństwie i przyszłości
Rz: Boi się pan nokautu?
Tomasz Adamek: Nawet o tym nie myślę, po co kusić los. Zresztą wierzę w przeznaczenie i nie zamartwiam się na zapas.
Nikt pana jeszcze nie znokautował, więc nawet pan sobie tego nie wyobraża?
Na deskach już leżałem, chociażby w drugiej walce z Paulem Briggsem w Chicago, i wiem, czym to pachnie. Ale faktycznie nikt, ani w czasach amatorskich, ani na sparingach, nie pozbawił mnie przytomności, z nikim nie przegrałem przed czasem. I mam nadzieję, że to się nie zdarzy. Wierzę w swój refleks i szybkość. Staram się myśleć w ringu, bo to pomaga.
Pytam nieprzypadkowo. Najbliższy przeciwnik jest specjalistą od nokautów. Z 26 wygranych pojedynków 24 skończył przed czasem. Nokautował takich asów, jak Jean Marc Mormeck, Sebastian Rothmann, Derrick Harmon czy Kelvin Davis. Pan wcześniej walczył w niższej wadze (79,3 kg), w nowej, junior ciężkiej, limit (91 kg) jest znacznie wyższy. To kategoria Bella, dla pana zaś poważne wyzwanie...
Prawdę mówiąc, przy wzroście 189 cm to moja naturalna waga. Ważę około 92 – 93 kg i dobrze się z tym czuję. W nowej kategorii wygrałem już dwie walki, z Panamczykiem Luisem Andresem Pinedą i Chorwatem Josipem Jalusiciem. Nie były to wielkie pojedynki, ale byłem zadowolony, bo czułem, że robię postępy.
W jaki sposób potrafił pan wcześniej uzyskać limit wagi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta