Czy lewica zbuduje sukces na mitach
Polacy narzekają podczas rodzinnych spotkań na księży i biskupów, ich bogactwo i samochody, ale w niedzielę karnie stawiają się w kościołach na mszach świętych – pisze publicysta
Dzielący się i dryfujący w okolicach progu wyborczego SLD wraca do sprawdzonej karty radykalnego antyklerykalizmu społecznego. Wyliczanie księżom samochodów, obserwowanie, jakimi brykami jeżdżą biskupi i wreszcie ostra krytyka bogactwa instytucji kościelnych porównywalnego z ubóstwem państwa i jego zwyczajnych obywateli, ma przynieść Sojuszowi Lewicy Demokratycznej upragnione odbicie się od dna.
Ojciec Tadeusz Rydzyk, ks. Henryk Jankowski, ale i część biskupów mają się więc stać ostatnią deską ratunku dla upadającej z przyczyn ideowych lewicy. I choć tym razem Grzegorz Napieralski i Joanna Senyszyn trafnie odczytali odczucia pewnej części wyborców, to i tak wiele wskazuje na to, że nic na tym nie zyskają. Antyklerykalizm jest bowiem w Polsce bardzo silny, ale nie łączy się (w szerokich kręgach) z lewicowością, szczególnie światopoglądową.
Wrogowie księdza dobrodzieja
Zdecydowana większość Polaków narzekających podczas rodzinnych uroczystości na księży i biskupów, ich bogactwo, samochody, domy i plebanie nie łączy tego w najmniejszym stopniu z odrzuceniem samej instytucji. W niedzielę (może nie każdą) i wielkie święta karnie stawiają się oni na mszach świętych, w okresie wielkanocnym przyjmują komunię, a podczas wizyty duszpasterskiej (czyli popularnej kolędy) z uśmiechami na twarzach przyjmują księdza dobrodzieja, przedtem ukrywając po kątach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta