Miedwiediew to nie Gorbaczow
Gdyby Władimir Putin znalazł się poza obrębem władzy, wielu Rosjan uznałoby, że przeszedł do opozycji – mówi „Rzeczpospolitej” doradca polityczny Kremla Gleb Pawłowski
Rz: Dwa tygodnie przed inauguracją namaszczonego przez siebie następcy prezydent Putin odznaczył pana medalem Za Zasługi dla Ojczyzny. Czy to nagroda za wkład w skuteczną realizację projektu przekazania władzy?
Gleb Pawłowski: Myślę, że ma to związek z całym ośmioletnim okresem naszej współpracy. Przecież cała prezydentura Putina była okresem przejścia, przeobrażania odziedziczonego po ZSRR państwa postimperialnego w państwo narodowe. Najbardziej odpowiedzialnym i ryzykownym etapem tych przemian była zmiana warty na Kremlu. Należało przeprowadzić ją bez wstrząsów, zapewniając krajowi możliwość dalszego stabilnego rozwoju. Udało się to przede wszystkim dzięki wysiłkom zespołowym. Traktuję więc nagrodę jako wyraz uznania dla pracy wielu ludzi.
Jeszcze rok temu zapewniał mnie pan, że po odejściu z Kremla Putin pozostanie kluczową postacią rosyjskiej polityki, nawet jeśli nie będzie piastował żadnego urzędu. Dlaczego zdecydował się pozostać na szczytach władzy?
Do jesieni zeszłego roku rozważał różne warianty. Również zakładający wywieranie wpływu na procesy polityczne zza kulis. Oznaczałoby to jednak potrzebę rozdrobnienia sceny politycznej, by mógł pozostać arbitrem walki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta