Jak lustrowano prezydenta Wałęsę
Funkcjonariusze SB zanotowali, że TW „Bolek” przekazywał szereg cennych informacji, na podstawie których „założono kilka spraw”. A także, że za to otrzymał 13 100 zł wynagrodzenia – piszą historycy
W1996 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych w rządzie SLD – PSL Zbigniew Siemiątkowski – za zgodą prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego – zbadał opieczętowane pakiety, w których miały się znajdować dokumenty dotyczące przeszłości Lecha Wałęsy. Stwierdzono braki w dokumentacji wypożyczanej przez Wałęsę w czasach, gdy był prezydentem.
W tej sytuacji szef UOP płk Andrzej Kapkowski pisemnie zwrócił się do Lecha Wałęsy o zwrot brakujących akt. Gdy nie dostał odpowiedzi, powiadomił organy ścigania.
Umorzone postępowanie
29 listopada 1996 roku rzecznik prasowy UOP wydał oficjalny komunikat: „Urząd Ochrony Państwa poinformował Prokuraturę Wojewódzką w Warszawie, że pozostające w dyspozycji prezydenta Lecha Wałęsy tajne dokumenty Urzędu Ochrony Państwa i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie zostały przez niego zwrócone w całości po zakończeniu urzędowania do wyżej wymienionych instytucji”.
Informacje o śledztwie przedostały się do mediów. Były prezydent publicznie przyznał, że pismo od Kapkowskiego dostał, ale nie odpowiedział. – Uważałem to za śmieszne i w ogóle na ten temat nie dyskutowałem – stwierdził. Kiedy w mediach zaczęły pojawiać się sugestie, że były prezydent zabrał dokumenty na swój temat, Wałęsa nazwał całą sprawę „polityczną prowokacją zdominowanego przez SLD nowego kierownictwa MSW i UOP”.
Podczas procesu
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta