Ludzie wolą grać z ludźmi, nie z programami
Przyszłość z pewnością należy do gier sieciowych, wokół nich będą tworzyć się duże wirtualne społeczności – mowi dr Jerzy Szeja, kulturoznawca, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Badania Gier
Rz: Czy gry to rzeczywiście zjawisko, którym należy zajmować się w sposób naukowy?
Jerzy Szeja: Każdym elementem naszej rzeczywistości można zajmować się w sposób naukowy! Same gry zaś mogą być analizowane na wiele sposobów. My badamy miejsce gier w kulturze. Mamy co prawda w naszym gronie wielu specjalistów z nauk ścisłych, ale nie zajmujemy się np. tzw. matematyczną teorią gier czy też teoriami ekonomicznymi. Analizujemy miejsce gier w społeczeństwie.
Naszym patronem, jednym z pierwszych badaczy, który zajmował się grami, jest Johan Huizinga. W książce „Homo ludens” ujął on kulturę jako m.in. pochodną gier. Pokazał, jak gry powodowały rozwój społeczności i kultury.
To nie jest tak, że gry to tylko rozrywka?
O nie! Co prawda mówi się dziś o karnawalizującym się społeczeństwie Zachodu, w którym gry zazwyczaj przyporządkowane są rozrywce, ale jest to zawsze rozrywka skrzyżowana z innymi dziedzinami życia. Często trudno wyznaczyć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta