Nie mogło być inaczej
Awans drużyny Leo Beenhakkera do ćwierćfinału byłby niezasłużony. W wystarczającej formie na mistrzostwa był tylko bramkarz. Pora na zmiany. Nie trenera, lecz piłkarzy
Oczekiwania były olbrzymie, zapowiedzi szumne. Do Polski przyjechał trener, który trzy razy doprowadził Real Madryt do mistrzostwa Hiszpanii i dwukrotnie rządził reprezentacją Holandii. Obiecał awans na mistrzostwa Europy i słowa dotrzymał. Leo Beenhakker zaczarował dziennikarzy, kibiców i wreszcie samych piłkarzy, którzy uwierzyli w swoje umiejętności. Jego czarom pomagała wysoka forma zawodników, na co w finałach w Austrii nie mógł już liczyć.
Z Portugalią w Chorzowie wygrał Euzebiusz Smolarek, w wyjazdowych meczach w Lizbonie i w Baku drużynę z opresji wyciągał Jacek Krzynówek, w Brukseli główną postacią był Radosław Matusiak. Beenhakker stwierdził, że reprezentacja Polski na mistrzostwach spisała się tak słabo, bo zawiedli właśnie liderzy.
Wszyscy ci piłkarze powołania do kadry dostali za zasługi. Od spotkania z Belgią Matusiak rozegrał może jeden dobry mecz, nie poradził sobie w Palermo, Heerenveen, a później nawet w Wiśle Kraków. Na zgrupowanie do Donaueschingen przyjechał kompletnie rozbity. Jego koledzy mówili, że szuka od nowa nie tylko swojego miejsca na boisku, ale także w drużynie. Sam powtarzał, że gorzej być nie może, ale za krytykę groził dziennikarzom sądem.
Smolarek w Racingu Santander strzelił cztery gole, liderujący...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta