Pensje w końcu muszą zwolnić
Niewielki spadek zarobków w gospodarce narodowej mógłby cieszyć. Oczywiście nie związkowców walczących o kolejne podwyżki, ale ekonomistów, którzy z niepokojem obserwują wzrost pensji mający się nijak chociażby do wzrostu wydajności pracy. Mógłby, gdyby przerodził się w trwalszy trend. Na weryfikację, czy tak się stanie, przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Dlaczego ustawiam się na pozycji wroga pracowników, którzy – z całkowicie zrozumiałego powodu – chcą wyższych uposażeń? Dlatego, że obecne perspektywy naszej gospodarki każą zachować daleko idącą ostrożność. Owszem, pojawiają się optymistyczne zapewnienia, że światowy kryzys nas ominie, ale nie łudźmy się – nasza gospodarka jest już tak połączona z resztą świata, że bez choćby lekkiej czkawki się nie obędzie.
Dlatego lepiej powstrzymać nieco swe apetyty dziś, by nie żałować jutro, gdy może być za późno. Bądźmy mądrzy przed szkodą, by później znów z satysfakcją móc konsumować owoce wzrostu.