O jeden start za daleko
Sylwia Gruchała nie obroniła brązowego medalu z Aten, nie wygrała nawet jednej walki. Z polskich florecistek udało się to tylko Magdalenie Mroczkiewicz, ale i ona odpadła w następnej rundzie
Sala szermiercza stoi niedaleko olimpijskiej pływalni i tak jak ona kojarzy się Polakom na razie głównie z kobiecymi łzami. Sylwia Gruchała, schodząc z planszy po przegranej w 1/16 finału z Rosjanką Aidą Szanajewą, przystanęła niedaleko miejsca, gdzie w sobotę walczyła z atakami płaczu Aleksandra Socha. Mówiła cicho, ale zdecydowanie. Zaskakująco spokojnie jak na to, co miała do powiedzenia.
– Rywalka jest młoda, na pewno bardziej chce jej się zwyciężać. Ja już dużo zrobiłam w sporcie, jestem zadowolona ze swojej kariery. I zmęczona tym sportem, nie potrafię walczyć jak za dawnych lat. Trenuję od 16 lat, zawsze pod presją, zawsze w dobrej formie. Jestem kobietą, mam 27 lat. Chciałabym zacząć robić coś innego, mam inne zainteresowania – tłumaczyła tak, jakby już wcześniej przeczuwała, że to może być o jeden start za daleko. – Nie wiem, czy to moje ostatnie igrzyska, może wystarczy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta