San Marino pamięta Furtoka
W Najjaśniejszej Republice czas zatrzymał się niemal 800 lat temu, a jeśli chodzi o piłkę, w prehistorycznych czasach amatorstwa. Polacy zagrają ze studentami, z rzemieślnikami i urzędnikami, którzy dostali zwolnienie z pracy i przygotowują się do meczu
Wszystko tu jest jak z bajki, futbol również. Warowne miasto San Marino na szczycie Monte Titano (749 m n.p.m.) od Disneylandu różni się tym, że naprawdę pobudowano je w średniowieczu. Do twierdzy można się dostać krętą, stromą drogą albo kolejką linową jak z filmu „Tylko dla orłów”. W środku wszystko wygląda jak przed wiekami i gdyby nie tu i ówdzie susząca się bielizna, można by pomyśleć, że to teatralne dekoracje.
Od krótkiej okupacji przez aliantów podczas ostatniej wojny enklawy za murami nikt nie najeżdżał, jeśli pominąć inwazję bogatych Rosjan przyjeżdżających na zakupy. Na wielu sklepach są włosko-rosyjskie napisy, płacić można w rublach. Na poszukiwaczy innych wrażeń czeka przepiękny krajobraz, a jako bonus Rimini i Adriatyk.
Wjeżdżających od strony Rimini pozdrawia napis: „Witajcie w republice wolności”. Jak chce legenda, San Marino rządzi się demokratycznie od 301 r., gdy zmarł święty Marinus, założyciel wspólnoty chrześcijańskiej na Monte Titano.
W epoce oświecenia republika uchodziła za ideał demokracji. Jej niepodległość uszanowali Napoleon, kongres...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta