Bajki architektów
Wenecja nie ma litości dla snobów, nawet tych z najwyższych artystycznych sfer. Zamęcza, głodzi, drenuje kieszeń. Za to stare wygi na Biennale podejmuje z serdecznością dobrej ciotki wyjmującej z kredensu łakocie
Monika Małkowska
W najbardziej zatłoczonym mieście świata trenują maratończycy. Serio. Pomykają nadbrzeżami, pokonują mosty, biorą ostre zakręty w ciasnych zaułkach. Zawody odbędą się 25 października, finał na Piazza San Marco, ostatnie metry – na pontonach poprowadzonych w poprzek Canale GrandeJestem pewna, że za jakiś czas cudo na lagunie stanie się ojczyzną nowej konkurencji: wyścigu odbiorców sztuki. Bo wszelkiego typu konfrontacje to atawizm. Także w dziedzinach twórczych, w których tak naprawdę niczego nie da się zmierzyć ani obiektywnie ocenić. A świadomość udziału w najsłynniejszych plastycznych konkursach świata działa na odbiorców jak pigułka ecstasy. Z roku na rok przybywa osób gotowych ponosić trudy zwiedzania biennale odbywającego się nad Adriatykiem od 113 lat, od 22 lat dopełnianego międzynarodowymi wystawami architektury.
Znośna lekkość biennalowania
Nowicjuszy w tej dyscyplinie widać z daleka. Mapa w dłoni, pot na czole, obłęd w oku, plastry na stopach. Kontuzjowani i niepełnosprawni odpadają w przedbiegach. W tym roku władze miejskie ugięły się pod presją zarzutu „niepoprawności politycznej”. Pod szumnym hasłem „Wenecja dostępna” postawiono przy moście na nadmorskiej promenadzie podjazd dla inwalidów. Przy jednym moście, na 409 istniejących! Doprawdy, postęp.
Żeby stać się mistrzem zwiedzania, trzeba mieć wieloletni trening. A także...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta