Domino ruszyło
Jeszcze rok temu praca w największych bankach inwestycyjnych oznaczała status księcia. W tym roku już nikt nie czeka na świąteczne premie, wystarczy nadzieja, że do końca roku zachowa się posadę
Mówi się, że z powodu krachu na rynkach finansowych pracę w bankach tylko w tym roku może stracić powyżej 100 tysięcy ludzi. To liczba ogromna, tak samo jak biliony dolarów wrzucane jako koło ratunkowe na rynek finansowy. Tak ogromna, że aż nierealna.
Staje się realna wówczas, kiedy okazuje się, że dotyczy konkretnych ludzi z armii młodych, doskonale wykształconych fachowców, których jeszcze kilkanaście miesięcy temu banki dosłownie sobie wyrywały. Teraz obowiązuje zasada „ostatni przyjęty, pierwszy do zwolnienia” i nie ma znaczenia, że jakiś ekspert został podkupiony za ogromne pieniądze od konkurencji i rezygnował z pewnego miejsca pracy. Naturalnie o ile w świecie bankowości dzisiaj cokolwiek jest pewne.
Czekanie na różowy pasek
Na zdjęciach ilustrujących informacje o kryzysie widać setki młodych, dobrze ubranych ludzi z pudłami, w których wynoszą swój dobytek z dawnych miejsc pracy. Bankierzy są zastraszeni. Nawet ci, którzy nie stracili pracy, wcale nie są pewni, że różowego paska nie dostaną przed końcem roku. – Tak naprawdę nie wiadomo, co z nami będzie – mówi jeden z bankierów JP Morgan, który szybką reakcją na kłopoty jeszcze wiosną tego roku uratował swoją pozycję. – Rok temu, kiedy kryzys kredytowy dopiero się zaczynał, wiedzieliśmy, że dostaniemy przyzwoite premie. Teraz nikt nic nie wie, poza tym, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta