Legenda, która zabijała
Grał tak dobrze, że omamił urzędników, organizacje antyrasistowskie, dziennikarzy i wiele kobiet. Kiedy spadła kurtyna, okazało się, że zostawił swym ofiarom powolne umieranie na AIDS
Simon M., oskarżony o świadome zarażenie wirusem HIV kilkunastu kobiet, od czwartku przebywa na wolności w szpitalu zakaźnym w Warszawie. Jego ofiary obawiają się, że ujdzie sprawiedliwości.
Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował „Rz”, że pozostaje w kontakcie z lekarzami. Gdyby uznali, że stan zdrowia Simona M. jest zadowalający, jego proces zostanie wznowiony.
– Jeśli Simon M. umrze w szpitalu, nie da mi to satysfakcji. Chciałabym się z nim skonfrontować, usłyszeć „przepraszam”. Wyrok sądu byłby moralnym zadośćuczynieniem – mówi „Rz” 23-letnia studentka zarażona przez Simona M.
Nie jest wykluczone, że kobiety zakażone przez Kameruńczyka będą chciały się z nim spotkać.
Stan zdrowia Simona M. objęty jest tajemnicą lekarską. Nieoficjalnie mówi się, że jest agonalny.
W tę diagnozę trudno uwierzyć zakażonym przez niego kobietom. – Kiedy widziałyśmy go w lipcu na sali sądowej, wiele z nas było w stanie znacznie gorszym. Zaobserwowałam tylko, że od momentu aresztowania znacznie schudł – mówi jedna z jego ofiar.
Guru antyrasistów
Simon M. został aresztowany w styczniu 2007 roku. Jego zatrzymanie było szokiem dla opinii publicznej.
Kameruńczyk, który przybył do Polski w 1999 roku, zrobił w naszym kraju błyskotliwą karierę. W ciągu siedmiu lat z uchodźcy o trudnym do zapamiętania nazwisku Simon Moleke Nije stał się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta