Głodomór z Płocka do... McDonalda
Gdy pewien recenzent kulinarny napisał jedno zdanie o restauracji Mela Verde z Chmielnej: „Najlepsza codzienna włoska restauracja na północ od Italii”, drugiego dnia nie było tam wolnego stolika. – Klienci życzą sobie wyłącznie ten zestaw, który degustował recenzent – wołała zabiegana, śliczna kelnerka.
Nie wiemy, czy restauracje nawiedzane przez „Głodomora z Płocka” serwują tak samo pyszne jedzonko. Wczorajszy komunikat policyjny donosi, że w ubiegłym tygodniu uderzył kolejny, czwarty raz. Tym razem Rafał D. – 29-letni obżartuch – spałaszował: dwa schabowe, popił trzynastoma (13!) kieliszkami wódki i... szampanem w restauracji Adler. Dostał rachunek na 520 zł. Tradycyjnie stwierdził, że nie ma pieniędzy. Trzy dni później stołował się u Roberta Sowy w hotelu Sobieski. Rachunek – 200 zł. Nie wiadomo, co zjadł u Sowy. Ale po jego menu u Adlera widać, że niewiele ma wspólnego z kulinarnymi recenzentami: po wódce szampan? Do schabowego?Teraz przez najbliższe 21 dni „Głodomór” będzie się żywił za 4,5 zł – tyle kosztuje dzienne jedzenie w areszcie.
Czy restauracje, które nawiedził, też będą miały taką sławę jak Mela Verde ? I „Głodomór” słusznie idzie na więzienny wikt? Bo nie sztuką jest okraść restauratora. Sztuką jest odkryć jakąś wspaniałą restaurację.