Bez SLD nie można zbudować lewicy
Krzysztof Janik, były szef Sojuszu, mówi o tym, co dzieli dziś lewicę, zdradza, czy bliżej mu do Napieralskiego, czy Olejniczaka i dlaczego nie widzi w Kwaśniewskim odnowiciela, a także ubolewa nad brakiem generałów w SLD i ujawnia, czym się teraz zajmuje
RZ: Często bywa pan w siedzibie SLD przy ul. Rozbrat? Krzysztof Janik, były przewodniczący SLD: Bardzo rzadko. Z pewnego dystansu obserwuję to, co się tam dzieje.
Krzysztof Janik: A przecież kiedyś przesiadywał pan tam 25 godzin na dobę. Nadal jestem członkiem władz SLD, ale uważam, że politykę można robić także poza partiami.
Ten dystans wynika z tego, że nie podoba się panu Wojciech Olejniczak czy może Grzegorz Napieralski?
Ludzie mojego pokolenia to, co mieli do zrobienia, właściwie już zrobili. Czasem lepiej, czasem gorzej.
Jest więc pan emerytem?
Emerytem? Broń Boże. Przez ostatnich 20 lat partie zaniedbały pracę programowo-intelektualną. Uprawiają raczej populizm niż politykę. Bardziej dzieje się tak w wykonaniu Kaczyńskiego, mniej Tuska. Ale to jest ten sam populizm.
Ale wcześniej SLD był pragmatyczny do bólu, zwłaszcza gdy rządził. Nie pamięta pan tego?
Moglibyśmy opowiadać sobie różne rzeczy o przeszłości. Ale akurat jestem przeciwnikiem polityki historycznej, bo prowadzi ona donikąd. Jest tylko kostiumem dla byle jakich myśli politycznych albo ich braku.
Historia jest pana zdaniem nieważna, bo żyjemy tu i teraz?
Jest ważna o tyle, o ile pomaga nam uniknąć błędów, jakie kiedyś popełniliśmy. Taka analiza powinna być jak najdalej od parlamentu i bieżącej polityki. A polityka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta