Bulą w świnkę
„Ani reumatyzm, ani inne choroby nie są w stanie powstrzymać kogokolwiek przed tą grą. Jest ona odpowiednia dla ludzi w każdym wieku, młodych i starych” – napisał w XVI w. Francois Rabelais
Obrazek: kilkuosobowe grupy w napięciu obserwują metalowe kule wyrzucane przez stojących w niewielkim kole graczy. Jeśli przy okazji słychać rozmowę o trąceniu świnki, oznacza to, że właśnie toczy się rozgrywka w którąś z odmian buli (przyjęła się spolszczona nazwa bule, wymiennie z oryginalną boule; najbardziej znana odmiana buli to petanka – od prowansalskiej petanque). Gra, w której należy ulokować specjalne kule jak najbliżej mniejszej, zwanej świnką – stała się drugim co do popularności sportem rekreacyjnym na świecie.
– Mało która dyscyplina ma taki skuteczny marketing szeptany – mówi ze śmiechem Artur, który od dwóch lat regularnie gra amatorsko w bule. – Ktoś przychodzi, bo jest umówiony na piwo z jakimś graczem, a tydzień później ma już swoją drużynę.
Poza krajami śródziemnomorskimi gra rozprzestrzeniła się głównie w Ameryce Południowej, Australii i niektórych państwach Azji. Szacuje się, że zetknęło się z nią już ok. 20 tysięcy Polaków.
Piotr Gofroń, szef Myślenickiego Klubu Petanque, opowiada o całych rodzinach przemierzających Polskę z turnieju na turniej. – To również sposób spędzania wakacji, dla wszystkich. Znamy siedmioosobową rodzinę, której członkowie kibicują innym tylko w przerwie swoich meczów.
Uroki ciskania kulami odnalazło wielu znanych. Mick Jagger wygrał podobno podczas...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta