Havel: Zbrodnię nazwać zbrodnią
Trzeba mówić prawdę, opowiadać, jak było za komunizmu. To ważniejsze od tego, czy ktoś zostanie formalnie skazany czy nie - mówi Vaclav Havel, byłym prezydentem Czechosłowacji i Czech
Rz: Kiedy 20 lat temu padał reżim w Polsce, w Czechosłowacji ciągle jeszcze panował. Jak to nasze odzyskiwanie wolności w Polsce wyglądało z perspektywy czeskiego dysydenta zaprzyjaźnionego z Polakami?
W czasie gdy powstawała „Solidarność” i w stanie wojennym byłem w więzieniu. Potem, na początku 1989 r., tez siedziałem. Szczegółów o obu tych wydarzeniach dowiedziałem się później. Mogłem czytać gazety. Potrafiłem trochę deszyfrować propagandę, która w nich była. I domyślałem się, co naprawdę się działo.
Jeszcze przed Okrągłym Stołem w Polsce na początku 1989 r. w Teatrze Powszechnym w Warszawie oficjalnie pokazano pańskie jednoaktówki. Wiedział pan o tym?
Tak, dochodziły do mnie te wieści. To mnie niezwykle cieszyło. Docierały do mnie opowieści o historii tej ponownej premiery, kiedy Adam Michnik przemawiał ze sceny, a Mieczysław Rakowski siedział na widowni. To było szczególne doświadczenie. Ja siedziałem w więzieniu, a w Warszawie w oficjalnym teatrze pokazywano moje sztuki.
Pamiętam, że kiedy Michnik czytał ze sceny petycję domagającą się pańskiego uwolnienia, Rakowski i jego świta manifestacyjnie opuszczali salę. Kilka miesięcy później pan ciągle był dysydentem, a odwiedzali już pana polscy politycy z dyplomatycznymi paszportami.
Dobrze to pamiętam. Jak w naszym domku na Hradeczku odwiedził nas Adam Michnik i miał paszport...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta