Umowa na czas określony jest wygodniejsza dla pracodawcy, ale bardziej ryzykowna dla nowo przyjmowanego do firmy
Angażując terminowo, pracodawca wie, kiedy rozstanie się z podwładnym. Czasami, nawet zwalniając grupowo zatrudnionych w ten sposób, uniknie stosowania skomplikowanej procedury
W trudnych czasach przewaga umowy na czas określony nad bezterminową polega na tym, że szef uzgadnia z pracownikiem początkową i końcową datę jej trwania. Z góry więc wie, kiedy kontrakt się rozwiąże i nie musi podejmować dodatkowych działań, aby do tego doprowadzić. Nawet przeprowadzając restrukturyzację w zakładzie, od początku może inaczej planować przyszłość zatrudnionych na podstawie takiej umowy, bo zna jej datę końcową. W takiej sytuacji przy zwolnieniach grupowych inaczej traktuje się umowy na czas nieokreślony, a inaczej terminowe. Jeśli nawet większość tych ostatnich rozwiąże w określonej dacie, nie wlicza się zatrudnionych na tej podstawie do ogólnej liczby zwalnianych. Ale zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z 4 grudnia 2008 r., jeśli pracodawca musiałby sam rozwiązać umowy na czas określony (np. za porozumieniem stron) z wieloma takimi osobami, stosuje procedurę zwolnień grupowych (II PK 137/08).
Koniec wiadomy na początku
Prawo pracy nie precyzuje okresu, na jaki można zawrzeć umowę na czas określony. W zasadzie całkowicie zależy to od woli stron. Ale zbyt długa umowa terminowa (np....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta