Pozorny triumf królowej popu
Kultura masowa, aby kontestować naprawdę, musiałaby zwrócić się przeciw sobie samej, co oczywiście nie wchodzi w grę. Wyobraźmy sobie na przykład Madonnę natrząsającą się z feministycznych frazesów – pisze publicysta „Rz”
O co chodzi z tą Madonną? Pytanie nasunęło mi się, gdy zobaczyłem zwycięskie tytuły po koncercie amerykańskiej piosenkarki: „I o to chodzi, Warszawo!”. Tytuły te trudno było zinterpretować inaczej niż triumf nad ciemnogrodem, który ośmielił się zaprotestować przeciw koncertowi „królowej popu” o imieniu Madonna w dzień Wniebowzięcia Matki Boskiej.
Koncert się odbył, uznano go za wielki sukces, a ciemnogród dostał kolejny raz w łeb – jak zawsze w konfrontacji z kulturą masową. Czy więc chodzi tylko o fun, czyli radochę, jaką daje kilkugodzinne podrygiwanie w rytm prostych melodyjek wzbogacone o nieskomplikowaną choreografię? Czy może potrzebne jest jeszcze poczucie zwycięstwa, jaką ideologii funu daje pokonanie kolejnej bariery, choćby tak mizernej, jak wątłe protesty najsłabszych grup społecznych?
Chrześcijanie na wagę złota
Przy okazji koncertu Madonny można było zaobserwować strategię mediów, która nabrała już charakteru odruchu warunkowego. Współczesna kultura...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta