Strach na ulicach Kabulu
Miasto w dniu wyborów ogarnęła psychoza. Ludzie widzieli zamachowców za każdym rogiem. Nie wszyscy poszli głosować
Kabul był cichy i wyludniony. Jedynie na niebie unosiły się setki latawców. Obowiązywał całkowity zakaz poruszania się cywilnymi samochodami, jedynie karetki i niektóre taksówki wyjeżdżały na miasto. Policja wystawiła setki posterunków, które sprawdzały przejeżdżające pojazdy.
Ale nie zawsze dokładnie. W mieście doszło do kilku (nikt nie wie ilu) samobójczych zamachów, co najmniej cztery razy słychać było wybuchy. Około godziny 10 parę kilometrów od centrum miasta policja zauważyła kilku uzbrojonych talibów w budynku naprzeciwko komisariatu.
– Policjanci nie próżnowali – opowiada Rubin, holenderski reporter. – Od razu zaczęli ostrzeliwać czterech talibów z ręcznych wyrzutni granatów. Strzelanina trwała około 100 minut. W końcu zastrzelili wszystkich napastników, chyba bez strat własnych – mówił Holender,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta