Stracili pieniądze za dom, bo nie spisali umowy
Dom w Otrębusach, który pięć lat temu był wart prawie 600 tys. zł, zadłużone małżeństwo sprzedało znajomemu za pół ceny, by szybko pokryć długi. Ten miał go odsprzedać po rynkowej cenie, a potem oddać różnicę. Spór o rozliczenia trwa
Budynek, który przechodził z rąk do rąk, trafił na komorniczą licytację. Według dzisiejszych wycen nieruchomość jest warta 1,344 mln zł. W drugiej licytacji wystawiono ją za dwie trzecie sumy oszacowania, czyli za 896,2 tys. zł.
Koleżeńska przysługa
Historia domu w Otrębusach zaczęła się sześć lat temu. Wtedy to właścicielka willi przy ul. Nadarzyńskiej Elżbieta B.G. (nazwisko do wiadomości redakcji), szukając sposobu na wyprowadzenie swojej firmy z finansowych tarapatów, postanowiła budynek sprzedać.
Około 220-metrowy dom stojący na prawie 1000-metrowej działce trafił więc do biur nieruchomości. Sporządzona wycena opiewała na 560 tys. zł. Pośrednicy nie znaleźli jednak kupców, mimo obniżenia ceny do 500 tys. zł.
– Pod koniec 2003 roku zjawił się u nas Artur K., długoletni znajomy męża, który obiecał nam pośrednictwo w sprzedaży domu. Niedługo potem przyprowadził nabywcę. Okazało się, że go znamy. Był to Krzysztof S. – opowiada Elżbieta B.G. Nie miała to być jednak standardowa transakcja.
Plan był prosty. – Krzysztof S. miał kupić od nas dom za połowę jego wartości, tak bym mogła pospłacać długi firmy – opowiada Elżbieta B.G. – Potem zaś mieliśmy już na spokojnie znaleźć kupca, który zapłaci rynkową cenę, a Krzysztof S. odda nam...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta