Na razie ani Tybet, ani Wolny
Rondo u zbiegu ul. Kasprzaka i al. Prymasa Tysiąclecia pozostanie bez nazwy.
Radni Warszawy mieli wczoraj zdecydować, czy wolą rondo Wolnego Tybetu (PiS), czy tylko Tybetu (PO), ale odłożyli sprawę do wrześniowej sesji. Zgodzili się, że projekty dwóch rozbieżnych uchwał, które przygotowali na komisji kultury w środę, są jeszcze niedopracowane, mają braki formalne.
– To tylko unik Platformy, ale dwa tygodnie nas nie zbawią. Poczekamy do 17 września, skoro mówimy o tej nazwie od roku – ocenili rajcy opozycyjnego PiS. Sprawa wydaje się jednak przesądzona, bo Platforma ma w radzie miasta większość. Szanse powodzenia ma więc nazwa uniwersalna, bez politycznych konotacji, czyli rondo Tybetu.